sobota, 13 maja 2017

ROZDZIAŁ 1

" - Wytrzymasz - powiedział.                                                                
 - Nawet wyobrażenia nie masz, ile można wytrzymać."

~Summer~

Krzyki, piski, szum... Rozszalały i pełny ekscytacji tłum fanów. Wspomnienia z przed 2 lat wracają. Końcówka trasy i znów ostatni koncert. Zbiegam ze sceny, w pośpiechu odkładam mikrofon na pobliską skrzynię techników i biegnę do garderoby. Popycham drzwi i wchodzę do pomieszczenia. Widzę Louis'a z szerokim uśmiechem na twarzy i wpadam mu w ramiona. Okręca mnie wokół własnej osi i całuje mocno w policzek.
- Byłaś świetna jak zwykle. Moja gwiazdka - wypowiada, stawiając mnie powoli na ziemię.
- Bez twojego wsparcia, nie byłoby tak dobrze - zaśmiałam się, patrząc mu w oczy, gdzie pojawiły się urocze, małe zmarszczki.
- Błyszczysz na scenie, nawet jak mnie na niej nie ma - chwycił mnie za dłonie, splątując je razem. - Potrzebny ci odpoczynek po całej trasie. Pojedziemy na noc do hotelu. Leć się przebrać - cmoknął mnie w czoło.
- Czekaj na mnie - zaśmiałam się, puszczając go. Wyszłam na chwilę z garderoby i udałam się do techników. Jak zwykle zapomniałam, że nie zdjęłam odsłuchu. Roztrzepana i roztargniona. Oto teraz cała ja.
- Jak po ostatnim koncercie siostrzyczko ? - słyszę za plecami, gdy dochodzę na miejsce. Od razu rozpoznaję Niall'a.
- Bardzo zmęczona, ale pełna euforii - podchodzę do technika.
- Jak każdy z nas - wzdycha. - Widzimy się potem, tak ?
- Jasne - uśmiecham się, gdy odchodzi. - Zdejmiesz mi to ? - pytam mężczyznę, stojącego obok, a on się śmieje.
- Jak zawsze przychodzisz ostatnia. Dawaj - mówi, podchodząc bliżej. Chwilę majstruje przy urządzeniu i już po chwili się go pozbywa. - Gotowe - mówi zwijając kabelki.
- Dzięki - odchodzę i wracam do garderoby. Na miejscu nie znajduję już Louis'a. Z czego mogę wnioskować, że po prostu był gdzieś potrzebny. Podchodzę do stolika i biorę butelkę z wodą, po czym upijam łyk. Odstawiam przedmiot z powrotem na mebel i zdejmuję z siebie kostium, rzucając go na kanapę. Biorąc z wieszaka bluzkę, czuję jak ktoś kładzie mi dłonie na biodrach i składa delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Ty tylko o jednym ? - pytam nakładając T-shirt. Sięgam po spodnie i już po chwili je również mam na sobie. - Zamierzasz odpowiedzieć  ?
- A to po prostu nie mogę sprawić przyjemności mojej narzeczonej ? - spytał, obejmując mnie w pasie.
- Oczywiście, że możesz, ale oboje wiemy, do czego to potem prowadzi - mówię z przymrużonymi oczami.
- No, ale nie zawsze...
- A wy jeszcze tutaj ? - usłyszałam głos Lou i się odwróciłam.
- Przecież trzeba jeszcze zebrać rzeczy - przypominam jej.
- Nie przejmuj się tym. Idźcie do autobusu i jedźcie do hotelu. Z Lottie i pozostałymi, wszystkim się zajmiemy - mówi z uśmiechem.
- Dzięki. Jesteś kochana - podchodzę do kanapy i zabieram torbę z rzeczami. - Tylko wiesz... jakby coś się działo to dzwonisz, tak ?
- Tak, tak - zaśmiała się. - Nie pracuję tu od wczoraj Summer.
- Wiem, ale...
- Zawsze wolisz się upewnić - mówi za mnie, śmiejąc się. - Lećcie odpocząć. Nic złego przecież się nie stanie.
- Jeszcze raz, dzięki - przytulam ją. - Do jutra - odchodzę do drzwi.
- Dzięki Lou - mówi Louis. - Wisimy ci kawę - podchodzi do mnie.
- Wiesz co ? Może lepiej wino. Tak na odprężenie - śmieje się.
- Jasne. Na razie - chwyta mnie za rękę.
- Pa - słyszę jeszcze przy drzwiach. Kierujemy się do wyjścia z obiektu i po chwili jesteśmy już w autobusie z resztą zespołu. Chwilę odpoczynku pora zacząć.

*//*//*

~Louis~

- Aaaaa !!! - usłyszałem krzyk, przez co się obudziłem. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Summer siedzącą na łóżku.
- Co się dzieje ? - spytałem przejęty, podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Noga... ała... - jęczała z bólu. - Skurcz....
- Spokojnie - odgarnąłem z niej kołdrę i przeniosłem się na drugą część łóżka. - Stopa ? - spytałem, a ona pokiwała pionowo głową. - Ta ? - ponownie spytałem dotykając lewej nogi.
- Tak... - jęknęła opadając na poduszkę.
- Zaraz przestanie - powiedziałem powoli masując jej kończynę.
- Ała ! - pisnęła, zakrywając twarz ręką.
- Wiem, że boli, ale będzie gorzej, jeżeli się tego nie rozmasuje - kreśliłem palcami kółka na jej stopie, w ten sposób masując. starałem się to robić jak najdelikatniej, by nie sprawić jej aż tak dużego bólu. - Lepiej ? - spytałem, gdy zauważyłem, że powoli zaczyna się uspokajać.
- Tak... dziękuję - zdjęła rękę z twarzy. - Już przestało.
- To dobrze.
- Przepraszam, że cię obudziłam... Znikąd zaczęło mnie bardzo boleć i...
- Nic się nie stało - przerwałem jej. - Ważne, że już w porządku, tak ?
- Yhym - pokiwała pionowo głową. - Louis ? - odezwała się po chwili milczenia. - Wiem, że to nie czas na to, żeby teraz o tym rozmawiać, ale...
- Ale co ? - zaciekawiłem się.
- Co z naszym ślubem ?
- No... trzeba niedługo zacząć przygotowania. Jak tylko wrócimy do Londynu to wynajmę kogoś do pomocy, dobrze ?
- Dobrze - uśmiechnęła się delikatnie.
- Wiesz,  że... przejechałem po niej wzrokiem. - Jak tak tu leżysz, to pobudzasz wszystkie moje zmysły... - przesunęłam swoją dłoń w górę, wzdłuż jej nogi. Zatrzymałem się na udzie kreśląc palcem znaki.
- Wiem, bo tak jest niemal zawsze - powiedziała powoli.
- I nie zamierzasz temu zapobiec ? - przybliżyłem swoje usta do jej spoglądając z pożądaniem w oczy.
- Nie - szepnęła. - Jestem śpiąca - zrzuciła mnie z siebie.
- To wyśpisz się w samolocie...
- Nie wygodnie tam jest - mruknęła.
- Summer... - zacząłem bawić się końcem jej koszulki. W momencie znalazła się na moim brzuchu i wpiła się w usta, a ręce położyła na moich policzkach. Oddawałem pocałunek za pocałunkiem, próbując zdjąć z niej koszulkę, ale kiedy już miałem to zrobić, oderwała się ode mnie i położyła obok, a ja nie wiedziałem o co chodzi.
- Dobranoc - przykryła się kołdrą kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
- Ej, to nie jest zabawne. Narobiłaś mi tylko nadziei - mruknąłem pod nosem.
- Jestem zmęczona i nie mam dziś ochoty - usłyszałem w odpowiedzi.
- Odpoczywaj - westchnąłem. - Dobranoc - pocałowałem ją w czoło. Po chwili sam zasnąłem.

*//*//*

~Summer~

Nie wiem jakim cudem, ale obudziłam się o 7:00 i od tamtej pory nie mogę zasnąć. Z racji tego, że Louis wciąż spał, postanowiłam, że się ogarnę i na spokojnie spakuję nasze rzeczy. Już się umyłam i ubrałam, zostało mi jeszcze wysuszyć włosy i się pomalować. Wzięłam z torby suszarkę i szybko wysuszyłam włosy, dodatkowo je rozczesując. Po kilku minutach zrobiłam sobie też delikatny makijaż. Schowałam kosmetyki razem z suszarką do torby i wyszłam z łazienki. Odstawiłam ją obok innych walizek i spojrzałam na zegarek. 9:27. Wow. 2 godziny się myłam... Ja chyba naprawdę nie mam poczucia czasu. O 12:15 mamy samolot, a Lou wciąż śpi. No ile można ? Jak tak dalej pójdzie to nie tylko spóźnimy się na samolot, ale dodatkowo nas tu zostawią. Wzięłam do ręki jedną z poduszek i rzuciłam nią prosto w chłopaka, na co ten się skrzywił. Nadal spał, więc westchnęłam, przewracając oczami i postanowiłam, że spróbuję czegoś innego.
- Wstawaj !!! - krzyknęłam mu nad uchem, że aż podskoczył.
- Czemu ty krzyczysz ?- otworzył szeroko oczy.
- Chcesz spóźnić się na samolot kochanie ? - przekręciłam głowę.
- O Boże... jak ty mnie męczysz - jęknął przeciągając się.
- Było mi się nie oświadczać - zmrużyłam oczy i chciałam odejść, ale pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam wprost na jego klatce piersiowej, bardzo blisko ust.
- Żartowałem przecież. Gdybym cię nie kochał, to bym ci się nie oświadczał, tak ? - spojrzał mi w oczy, kładąc obie dłonie na mojej talii.
- Powiedzmy, że ci wierzę...
- Ej ! - zaśmiał się, a ja wstałam z niego.
- No przecież, że żartuje. Wstawaj, bo ja nawet nic jeszcze nie jadłam - rzuciłam w niego bluzką, którą wcześniej wyjęłam z jego walizki.
- Czemu rzucasz we mnie ubraniami ? - spytał piszcząc.
- Chcesz to możesz zaraz łapać też swoje buty - mruknęłam.
- Nie dzięki - powiedział wstając.
- No szybciej ! Jestem głodna ! - jęknęłam.
- No ubieram się ! Co z tobą się ostatnio dzieje, co ? - spytał zapinając swoje spodnie.
- O co ci chodzi ? - rzuciłam od niechcenia.
- O to, że ostatnio masz jakieś humorki, które co chwilę się zmieniają, ciągle byś tylko spała i cały czas jesteś głodna - powiedział zerkając na wyświetlacz telefonu.
- Dziwisz mi się ? Byliśmy prawie rok w trasie, mało śpię, mało jem i cały czas stresuję się nowymi rzeczami.
- Tylko ty tak twierdzisz - mruknął.
- O co ci znowu chodzi ?! - krzyknęłam ponownie, podrzucając ręce ze zdenerwowania.
- Czy ty tego naprawdę nie widzisz ? Nawet ja zdążyłem to zauważyć - podszedł bliżej.
- Ale co ? - spytałam stanowczo.
- To, że masz objawy jakbyś była w ciąży. Czy ty przypadkiem czegoś przede mną nie ukrywasz ?
- Co ?! Zwariowałeś ?! Nie jestem w ciąży !
- Skąd masz tą pewność, co ? - nie ustępował.
- Bo jakiś czas temu robiłam test. Jasne ?
- Niech ci będzie, ale ja i tak wiem swoje.
- Ugh ! - oburzyłam się. Usłyszałam pukanie do drzwi i poszłam otworzyć. W wejściu zobaczyłam Lou.
- Hej Summer, idziecie...
- Powiedź mi jedno ! - naskoczyłam na nią nieświadomie. - Czy ja wyglądam jakbym była w ciąży ?
- Noooo... - przekręciła głowę przyglądając mi się. - Ja to już dawno podejrzewałam... A co, jesteś ? - spytała zaciekawiona.
- Nie ! Czy wy wszyscy pogłupieliście ?!
- Nie ważne. Miałam was spytać czy idziecie teraz na śniadanie - oparła się o framugę drzwi.
- Tak - westchnęłam. - Louis !
- Czemu ty się kobieto drzesz ? - podszedł bliżej nas. - Hej Lou.
- Cześć Tommo - popatrzyła na niego znacząco.
- Idziesz ? - wycedziłam.
- Tak, idę tylko ze względu na to, żebyś mnie przypadkiem nie pobiła - przeszedł obok mnie.
- Po prostu... chodź - złapał go za rękę, a w drugą wzięłam kartę od pokoju i wyszliśmy na korytarz.

*//*//*

Kilka godzin temu wróciliśmy do Londynu. Od razu, gdy dotarliśmy do domu, okazało się, że razem z chłopakami mam nagrać dziś kilka piosenek. A wręcz musimy. Zresztą... jak zwykle. Co tu dużo gadać ? Obowiązuje nas kontrakt i musimy się go trzymać. Przynajmniej ten menadżer jest normalniejszy niż moja matka. 
Siedzimy w studiu kolejną godzinę. Zamówiliśmy tony jedzenia. I tak większość z nich to fast foody. Trudno. Louis i tak narzeka, że jestem zbyt chuda. A że mało jem... Wzięłam do ręki kawałek pizzy, aby w końcu go dokończyć.
- Summer, Louis ? Wasza kolej - usłyszałam głos Ben'a.
- Chwila - powiedziałam z pełną buzią. Wzięłam butelkę z wodą i kiedy już przełknęłam jedzenie, popiłam napojem. Odstawiłam butelkę na stolik i weszłam do pomieszczenia do nagrań, gdzie był już Louis.
- "Just Hold On" *, refren - poinformował mnie szatyn. 
- Yhm - pokiwałam głową. - Zaczynajmy - założyłam słuchawki i wtedy dopiero został puszczony podkład.
- "What do you go when your story's done ?
You can be who you are who you'll become
Oh, oh, oh"* Aaaaaa !! - przerwałam w połowie zdejmując słuchawki.
- Summer ? Co się dzieje ? - zaniepokoił się Louis. Zakryłam uszy słysząc piski, szumy i czując niemiłosierny ból w jednym z nich. - Summer ?! - krzyknął podbiegając do mnie. Zsunęłam się na podłogę, nie potrafiąc niczego opanować. - Dzwońcie po lekarza !! Summer ?! Słyszysz mnie ? Summer ? - usłyszałam stłumiony głos. Otworzyłam załzawione oczy i spojrzałam na chłopaka. Pokiwałam pionowo głową,  w ten sposób odpowiadając na pytanie. - Możesz powiedzieć co się dzieje ? - spytał.
- Uszy... - jęknęłam zaczynając płakać. - Piski, szumy...
- Bolą cię ? - ponownie spytał. Przytaknęłam patrząc mu w oczy.
- Spokojnie, zaraz przyjedzie lekarz - schował moją głowę w swoich ramionach. - Powoli będzie przestawać. Zaufaj mi - powiedział nie wypuszczając mnie z objęć.
      Siedzieliśmy tak dopóki nie przyjechał lekarz, nasz przyjaciel. Minęło może 10 minut.
- Ma podobne objawy co Louis. Pamiętasz ? - usłyszałam głos mojego brata.
- Tak, pamiętam. Mam nadzieję, że to nie to o czym myślę - słyszałam zbliżający się do nas głos. - Cześć, cześć - przywitał się szybko i podszedł do mnie. - Summer, słyszysz mnie ? - spytał, a ja przytaknęłam. - Nadal słyszysz piski i szumy ? - znów pokiwałam głową. - I wciąż cię bolą uszy ? - spytał, a ja kolejny raz potwierdziłam.
- Co się dzieje ? - zapytałam z płaczem.
- Niestety nie mogę teraz tego stwierdzić. Musimy zabrać cię do szpitala. Tam wykonamy potrzebne badania - usłyszałam. - I nie panikuj, bo to może wszystko pogorszyć - dodał. Jak ja mam nie panikować ?! Boję się jak cholera ! Nie wiem co ze mną jest.

*//*//*

Od ponad godziny siedzimy w szpitalu. Wykonali mi potrzebne badania, a teraz czekamy na wyniki. Louis miał rację. Przestały boleć mnie uszy i dobrze słyszę. Jak na razie siedzimy na korytarzu i właśnie jedyne co możemy to tylko czekać.  Chłopaki bardzo się przestraszyli, są teraz z nami. Vanessa tez przyjechała. A ja zaczynam coraz bardziej się bać. 
- Mam wyniki - usłyszałam nad sobą głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam naszego lekarza. - Zapraszam cię do gabinetu - wskazał na koniec korytarza. Wstałam z krzesła trzymając Louis'a za rękę, co spowodowało, że on też musiał wstać.
- P-pójdź tam ze mną... - powiedziałam cicho w jego stronę.
- Dobrze - pocałował mnie w czoło. - Chodź - objął mnie ramieniem. Przeszliśmy kawałek i weszliśmy do gabinetu. Usiedliśmy przed dużym biurkiem. Próbując, się uspokoić zamknęłam na chwilę oczy i głęboko odetchnęłam. poczułam jak Louis ściska mocniej moją dłoń.
- Więc... nie jest za dobrze... I obawiam się, że to pokrzyżuje ci wiele planów - powiedział lekarz. Przełknęłam ślinę i mocniej ścisnęłam dłoń chłopaka

* Piosenka Louis'a Tomlinson'a - "Just Hold On".


2 komentarze:

  1. Biedna Summer. Ja już chyba podejrzewan co jej jest nie będzie mogła śpiewać żeby nie stracić słuchu ale to są moje przypuszczenia. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. Trafiłam na to opowiadanie po twoim komentarzu na moim blogu, ktorego wieki nie odwiedzałam ;) Zapowiada się ciekawie, czekam na kolejny rozdział ^^ i zapraszam na www.pointzerodesroutes.blogspot.com
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń